trwa ładowanie strony.../loading...
organizmy
Promotor:
prof. Leon Tarasewicz
Pracownia przestrzeni malarskiej
> Irmina Staś
Maluję sytuacje graniczne. Według Karla Jaspersa, niemieckiego psychiatry i filozofa, przedstawiciela egzystencjalizmu, pojęcie egzystencji jest ściśle związane z pojęciem sytuacji granicznych. Sytuacje takie, to momenty, w których człowiek przeżywa niepewność i nietrwałość własnego bycia w świecie. „W sytuacjach granicznych człowiek rozstrzyga o sensie własnego istnienia”. Jaspers twierdzi, że dopiero w szczególnie dramatycznych doświadczeniach może nastąpić pełne urzeczywistnienie człowieka, to znaczy, że dopiero w sytuacjach granicznych człowiek istnieje naprawdę.
Uważam, że sztuka nie może być „wymyślona”, że musi być autentyczna. Sięgam do własnych doświadczeń przeżycia sytuacji granicznych po to, aby poruszać problemy i wartości uniwersalne. Moje sytuacje graniczne związane są z doświadczeniem choroby. Najtrudniejsze wybory w moim życiu to zgody na kolejne operacje w świadomości ryzyka niepowodzenia. Blizny na ciele to delikatne ślady w porównaniu ze wspomnieniem strachu, kiedy człowiek znajduje się na granicy.
Szukam środków do przedstawienia balansowania na owych granicach.
Konstruuję organizmy z osobistych doświadczeń, rozkładających się fragmentów natury, tworów z otoczenia i elementów czysto abstrakcyjnych. Zakładam, że moje konstrukcje działają, a więc maluję optymistyczne obrazy. Każdy z nich jest absolutnie niezbędny, każdy następny wynika z poprzedniego. Staram się pozbywać chęci projektowania płócien, realizowania pomysłów – na rzecz obserwacji i podążania za myślą.
Za pomocą środków malarskich chcę uzewnętrznić to, co wewnętrzne. Fragmenty malowane studyjnie, wrażeniowo czy abstrakcyjnie przenikają się i zmieniają swoje właściwości. Z każdym kolejnym obrazem przekraczam moją wewnętrzną granicę malarstwa.
> prof. Leon Tarasewicz
Dawno, bardzo dawno, nie spotkałem tak młodego artysty, którego życie i twórczość tak mocno tworzyłyby spójną całość.
Irmina Staś pochodzi z małego mazowieckiego miasteczka Pilawa, jednak jej indywidualność nie rozpłynęła się w spotkaniu z dużą aglomeracją warszawską. Współczesne mody oraz powierzchowne estetyki także nie zostały przez nią zaakceptowane. Prawdopodobnie jej indywidualizm skrystalizował się dzięki długiemu okresowi izolacji spędzonemu w szpitalach. Długie chwile poświęcone przemyśleniom wytworzyły, zbyt szybko jak na jej wiek, refleksję nad sensem życia oraz miejscem w nim malarstwa.
Systematyczna praca, analiza współczesności i powolne przechodzenie jej twórczości na drugą stronę widzialności i niewidzialności, do wnętrza organizmu i odczuć ludzkich w konsekwencji wytworzyły jej prywatną przestrzeń malarską.
Ten jej chory malarski świat coraz bardziej się indywidualizował, przechodząc w niewidzialną dla nas scenę dramatów, gdzie życie i śmierć splatają się ze sobą w ciszy zamalowanych płócien. Nie jest łatwo go zobaczyć, nie jest łatwo go odczytać, nie jest łatwo być razem z nim, chociaż patrzymy na jej obrazy. Mało kto przypuszczałby, że tam istnieje tak bogata przestrzeń dla aktywności twórczej.
Dlatego ten jej cichy głos jest tak bardzo nam potrzebny na arenie młodej sztuki w Polsce. Naprawdę, dawno nie było tak młodej artystki, która w tak krótkim czasie zrobiła tak wiele, aby pokazać nam świat, o którego istnieniu nie wiedzieliśmy.